przez Krzych » 18 paź 2014, o 08:12
Nie każdy jest kulturystą i nie każdy robi masę. Wiadomo, że przy intensywnej siłowni 50 g białka to mało, ale do normalnego życia to jest zupełnie wystarczająco. Nie wiem czy tym wapniem sugerujesz produkty mleczne, ale wapnia jest wszędzie pełno to raz, a dwa produkty mleczne to akurat działają dokładnie odwrotnie niż się je reklamuje jeżeli chodzi o wapń. Z resztą to i tak jest sytuacja z serii tych gdzie poświęca się jedno dla drugiego czy też wybiera mniejsze zło. Lepiej mieć niedobór np. wapnia, który jest łatwy do uzupełnienia i jest znaną przypadłością, która może być leczona i patologia medycyny w Polsce i nie tylko w tym przypadku nas nie dotknie, niż mieć IBS, o którym nikt nic nie wie, któremu nikt nie umie przeciwdziałać ani go leczyć. Jeżeli rzeczywiście na tym raw foodzie(który dopuszcza jeden posiłek z przeróbką termiczną)uda mi się osiągnąć taki efekt jak na tej diecie Dąbrowskiej to przecież nie będę z tego rezygnował bo ktoś tam sobie wywróżył z gwiazd ile czego potrzebuje mój organizm. Możesz sobie zweryfikować te wszystkie mądrości choćby na podstawie takich sytuacji: https://www.youtube.com/watch?v=Sy9dBG-hI2U. Na podstawie zaleceń takich ludzi mam się odżywiać? Chyba wątpię. Sam będę widział czy coś jest nie tak. A takie mądrości bab z pod sklepu, że człowiek to nie królik tylko niedźwiedź to wiesz... Trochę nie ta epoka.
To jest kwestia zbilansowania tej diety, bo wiadomo że na diecie typu Post Daniela nie można jechać całe życie, ale zwykłe raw food dopuszczają nieograniczoną ilość kalorii, więc tu nie ma takiego problemu. Wszystko co zdrowe jest dozwolone, z tym że tylko raz dziennie z obróbką termiczną. Możesz się nawet tym zainteresować, bo te diety przewidują koktajle po 1000 kcal co jest bardzo przydatne przy siłowni.
Na diecie Dąbrowskiej na prawdę czułem się wspaniale i logicznym jest szukanie sposobu na kontynuowanie tego stanu. Nie wróciłem nawet jeszcze do normalnych wielkości porcji a już wszystko jest po staremu. A tydzień temu jeszcze było pięknie. Takiego przełomu nie miałem przez całą chorobę. Zdarzały się jakieś tam pomysły, które może nie tyle redukowały objawy ale pozwalały mi poznać ich specyfikę i po wiedzieć kiedy się ich spodziewać i jak wszystko ustawić żeby w tych niebezpiecznych okresach być blisko toalety, ale to wszystko jest niczym w porównaniu z tym co było na tej diecie dr. Dąbrowskiej. Pamiętam jeszcze ten dzień, w którym już sobie odpuściłem i zjadłem takie rzeczy jak banany czy brzoskwinie. Zjadłem w ten dzień z 7 marchewek, 8 jabłek, 6 bananów, pełno migdałów, orzechów, mleka kokosowego i następnego dnia wstałem 45 minut przed wyjściem do szkoły jedząc 20 minut przed wyjściem i nie było żadnego problemu! Raz czy dwa w toalecie i koniec. Nie tak jak teraz, po prawie każdym posiłku i dolegliwości ciągnące się po godzinę czy dwie od wizyty w toalecie. Pozostaje tylko zgłębić temat surowizny :d Nareszcie mam jakiś trop, bo te wszystkie działania z regularyzowaniem dnia itd owszem były potrzebne ale to nie były rozwiązania tylko dostosowanie się. Tutaj mam do czynienia z czymś co jest bardziej rozwiązaniem, a takie się przy IBS prawie nie zdarzają.