Na to forum natknęłam się całkiem przypadkiem, przeglądając jak zwykle dział o zespole jelita drażliwego na portalu wizaż.pl, no w każdym bądź razie po dłuższym zastanowieniu postanowiłam mimo wszystko się zarejestrować. Pomimo tego faktu, że niezbyt lubię opowiadać o swoich dolegliwościach, zwłaszcza, że uważam je, jak zapewne nie jedna osoba, za cholernie wstydliwe, i utrudniające życie codzienne.
Od czego by tu zacząć... Kiedyś byłam dziewczyną pełną energii, uczyłam się bardzo dobrze, o problemach z nauką nie było mowy, jeździłam na różne wycieczki, uwielbiałam długie spacery, jednak później pojawił się IBS. Około 2010 roku, gdy szłam do szkoły- poczułam jak coś mi jeździ po żołądku, postanowiłam się wrócić do domu, sądząc, że czeka mnie biegunka. Objawy oczywiście ustąpiły zaraz po tym, jak tylko przekroczyłam jego próg. Cały dzień żadnej biegunki nie było. Zrobiłam sobie dwa dni wolnego podczas, których wszystko wróciło do normy, a w chwili, gdy znów przyszło mi iść do szkoły, jelita ponownie dały o sobie znać. Skąd wiem ,że to IBS, skoro nie robiłam żadnych badań? Właśnie stąd, że potrafię sporo dni wolnych przesiedzieć w domu bardzo długo, przy czym nic mi nie dolega, a kiedy muszę wyjść gdzieś, do szkoły, czy jechać- sytuacja z tamtego dnia, w którym wróciłam się do domu, powtarza się. Gdy tylko zdecyduje nie iść do szkoły, nie jechać organizm automatycznie stopuje wszelkie objawy. No cóż. Na początku objawów przez około 5 miesięcy radziłam sobie (z obecnego punktu widzenia) bardzo dobrze, ponieważ nie wspierałam się żadnymi lekami. Po prostu, gdy miałam atak paniki, próbowałam go przetrwać, i np. nie wychodzić z klasy, a gdy poczułam się naprawdę gorzej, wychodziłam z sali pod jakimś pretekstem. Oczywiście dzień przed tym, jak miałam gdzieś jechać, czy wyjść nie jadłam zbyt wiele, a po 15 godzinie starałam się nie jeść już kompletnie nic. Teraz dużo bym dała, żeby wrócić chociażby do tych czasów, kiedy to było moim sposobem radzenia sobie z tym problemem. Po pewnym przykrym zdarzeniu (rodzinne sprawy), zaczęłam ''pomagać'' sobie stoperanem. Bo jak tu miałam normalnie chodzić do szkoły, która przecież jest obowiązkiem każdego nastolatka, kiedy nieustannie nękały mnie biegunki, i strach. Z dnia na dzień problem biegunek znikał. 1 kapsułka stoperanu na dzień, i wszystko dobrze. Tyle, że później przestało mi to wystarczać, i w skrajnych przypadkach pochłonęłam całe opakowanie stoperanu. Rok temu, gdy zrobiło mi się trochę słabo, i wylądowałam u lekarza rodzinnego, postanowiłam powiedzieć mu, o problemie, który mam. W przypadku mocnej biegunki zalecił enterol, i kazał odtruć organizm po stoperanie- węglem leczniczym. Jeden węgiel leczniczy rano, w południe, i wieczorem, tak do zużycia całego opakowania. I powiem Wam, że wtedy byłam bliska całkowitego wyleczenia się, i z brania stoperanu, i z tego całego cholerstwa jakim jest zjd. Byłam jedynie na tych trzech węglach na dobę, i funkcjonowałam w miarę normalnie. Zawsze przed szkołą starałam się porządnie załatwić. Już sądziłam ,że będzie tylko lepiej, niestety. Wróciłam do stoperanu. I tak już około ponad dwóch lat. Stoperan biorę zawsze, kiedy muszę gdzieś wyjść- Ze szkoły praktycznie zrezygnowałam, ponieważ wiem, że nie mogłam się truć, dlatego, jak chodziłam ,to później musiałam robić sobie ''wolne'' od stoperanu, no a to wolne kosztowało mnie wiele, ponieważ zawaliłam rok, muszę powtarzać klasę. IBS niszczy mi życie, oraz organizm-Chociaż ten wyniszczam sobie sama, poprzez zdecydowanie się na metodę brania leku, ale ja już nie chcę sobie na to pozwalać, mimo ,że teraz, gdy gdzieś jeżdżę nie obchodzę się bez 4 stoperanów. Powoli mam wszystkiego dość. Zwłaszcza, że nie tylko zawaliłam rok poprzez nie chodzenie do szkoły, a straciłam kilku znajomych, gdyż przestałam być tą energiczną dziewczyną lubiącą długie spacery, wycieczki itd. Jak w większości przypadków przestałam wychodzić z domu, jeśli już, to jak mówiłam tylko za pośrednictwem leku. Chyba, że chodzi o wyjście blisko mojego domu, mojej okolicy z tym nie ma problemu. Muszę rezygnować z wielu świetnych rzeczy, po to, byleby robić sobie ''wolne'' od leku. Co do osób, które wiedzą o tym przykrym problemie. Oczywiście rodzina, babcia szuka alternatywnych metod, aby tylko mi pomóc. Mama wie, ale zbytnio nie ma pojęcia co robić. Przyjaciele... wiedzą, że biorę tabletki i mam opory przed wyjściem z domu bez nich- nie wiedzą jakie.Tylko mój chłopak zna prawdziwy powód brania tabletek. Przyznam, że bardzo się bałam jego reakcji na to wszystko, jak to przyjmie, czy go to nie odrzuci, jednak sposób w jaki to przyjął mile mnie zaskoczył. Podszedł do mnie, przytulił, pocałował, i powiedział, że poradzimy sobie z tym
Wiem, że z nim mogę swobodnie porozmawiać na ten temat, co bardzo mnie cieszy, bo już dość miałam bycia z tym problemem i męczenia się z nim w samotności. Obecnie czytałam coś o probiotyku
Sanprobi IBS -zamierzam go wypróbować, ponieważ chcę całkiem odstawić stoperan, jednak na tą chwilę myślę o oczyszczeniu jelit Xenną Extra, gdyż stosowanie stoperanu dłuższy czas z pewnością dobrze im nie zrobiło. Miałam usg jamy brzusznej, badania krwi, moczu. Wszystko w normie. Póki co, ale wiadomo ,że boję się. Wątroba ma własności regenerujące, ale ile można ją truć stoperanem? Muszę z tym skończyć, dlatego chcę spróbować
sanprobi IBS, wraz z tribuxem, bądź trilac'kiem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że muszę zmienić dietę. Dodam, że jestem alergiczką. Stwierdzono u mnie alergie pokarmową na laktozę. Od szóstej klasy postanowiłam pozwolić sobie na małe ilości popijania mleka, co skutkowało wysypką- biegunki nie było, więc uznałam, że problemu nie ma, wysypkę w końcu można zakryć. Co najgorsze-odstawiłam lek na alergię, brałam claritine. Wcześniej Zyrtec, lecz zyrtec był za słaby. Zastanawiam się, czy to możliwe, by alergeny się u mnie skumulowały przez te dwa lata, i z tego powodu mam teraz problem. Obecnie mam papkowate stolce- sądzę, że rozregulowane jelita przez ten cały stoperan. Dlatego chcę spróbować różnych metod, i zacząć żyć normalnie. Macie jakieś porady ,co by było najlepsze? Coś co choć w małym stopniu Wam pomogło? Jeśli chodzi o badania ,to i tak wykluczone, ponieważ widzę, że dolegliwości są tylko wtedy, gdy wychodzę. Siedzę w domu całe 2 tygodnie, i nic, wychodzę, bądź wiem, że w któryś dzień mam gdzieś wyjść, jechać, i już czuję się gorzej, a z rana męczy mnie biegunka. Proszę o wszelkie rady